Inne znaczy piękne. Budujesz czy rujnujesz?


Kiedyś, gdy odbiegało się od przyjętych norm znaczyło, że ktoś jest dziwny bo inny czyli nienormalny. Nie miał znaczenia wspólny mianownik jakim był człowiek. Nieważne, że istnieje, ale ważne czy był innego wyznania czy poruszał się na wózku, a to już wystarczająco skreślało go z listy społeczeństwa. Bo niestety ustanowili ją ludzie. Zupełnie niepotrzebnie, przecież to, że nie każdy wygląda tak samo świadczy o magii świata, o jego różnorodności.  Jak jest dziś? Czy zachowanie uległo zmianie? Jest lepiej niż było, jednak jeszcze widać pewne niedociągnięcia. W pewnych momentach lista dalej się w jakiś sposób uaktywnia. Choć już coraz mniej słychać przymiotników typu: Inny, dziwny czy nienormalny to mimo wszystko wciąż istnieją spojrzenia. Niektóre wynikają z podziwu, inne z współczucia.  A wystarczy podejść i zapytać, jeśli chcesz. Nie ma co się obawiać. Lepszy jest uśmiech niż strach, że kogoś urazimy. Kto pyta nie błądzi. Przede wszystkim jest jedna zasada. Mianowicie, świat trzeba nazwać po swojemu. Inny znaczy wyjątkowy. Kiedy to sobie uświadomisz znacznie lepiej będzie ci się żyło.  Być może siedzisz na krześle, takim lekko skołowanym. Jesteś w sklepie, a tu się wszyscy patrzą. Opcje są dwie. Możesz załamać się z powodu twej inności, lub chodzić z dumą. Czuć się jak gwiazda bo wiesz, że jesteś wyjątkowy. Bo inne znaczy wyjątkowe. Twoje życie znacząco różni się od innych. Nie jest wcale takie nudne, jak mogłoby się wydawać. Niespodziewane wypady czy medyczne tournée są najlepsze, jak wisienka na torcie.   W niczym tak nie jesteś dobry jak we wszystkich terminach. To właśnie jesteś ty. Nie ma potrzeby negować rzeczywistości tylko określać ją po swojemu… po kulawemu. Bez tych wszystkich cudownych rekwizytów byłabyś cieniem siebie. Bo to jest twoje dopełnienie, pozytyw. Przede wszystkim odbieraj świat pozytywnie, optymistycznie tylko tak możesz wygrać wszystko. Gdy coś boli to znaczy, że żyjesz. Jakby nie patrzeć ból tak jak i super krzesło to nieodłączna część ciebie. Więc czy nie lepiej się z tym zaprzyjaźnić tylko kłócić się? No oczywiście, że pierwsza opcja dużo lepsza skoro i tak gorzej już nie będzie.  To do ciebie należy decyzja czy wolisz siedzieć i płakać nad swoim losem? Czy trochę się z nim pobawić?  Sto razy zabawa jest najlepsza. Kiedy nadajesz rzeczywistości swoje kolory to  życie będzie piękniejsze niż takie szare i nudne smędzenie o tym, jak to ci źle i niedobrze.

Bo kiedy tak siedzisz i smęcisz nic w twoim życiu się nie zmieni, a będzie stało w miejscu.  Pretensje możesz mieć wtedy tylko do siebie. Mimo trudności jakie stawia ci los musisz z nimi walczyć. Pokazać, że do miękkich graczy nie należysz. Możesz wszystko mimo ograniczeń. Tylko musisz mieć na to  swój sposób.   Jaki? Może być to dystans albo jeszcze coś innego. Wszystko byle nie smutek i żal. W taki sposób na pewno siebie nie zbudujesz, a zrujnujesz. To jak? Budujesz czy rujnujesz?

Komentarze

Popularne posty