Dzieło, a codzienność. Niemożliwe?


        Jak dbać o wspólne dzieło, by mimo upływającego czasu nie straciło jasnych barw? Niestety sami doprowadzamy do sytuacji, gdzie nasz wspólny projekt traci znaczenie. Kiedy na początku jest cudownie, pięknie, wtedy wydaje się to wieczne, magiczne i nie myślisz za bardzo o przyszłości. O tym, by w waszym dziele nie było zbyt dużo czarnego koloru.  A, przecież cały czas jesteście malarzami swojej historii. Nie tylko na początku. Nie da się stworzyć czegoś na zapas, tym bardziej relacji między dwojgiem ludzi. Dwojgiem kochających się ludzi.  O tym jak brzmi  prawdziwa  miłość dowiesz się z Hymnu o Miłości(List do Koryntian).  Człowiek bez miłości byłby niczym, nic by nie zyskał. A ona jest cierpliwa, nie zazdrosna, nie szuka poklasku. Zniesie wszystko, wierzy wszystkiemu.  Jednym słowem ona nigdy się nie skończy.  Do końca świata i jeden dzień dłużej, ale wtedy i tylko wtedy, jeśli ludzie na to nie pozwolą. Bo wszystko na tym świecie zależy od nas. Mimo, że uczucia mają swoje prawa, to jednak próbujmy z nimi współpracować, nie przeszkadzać.  W jaki sposób malować miłość, tak, by nie było tam miejsca dla rutyny? Dbać o nią jak na początku, wtedy się nie znudzi. Bo uczucie może się znudzić niestety. Szkoda.

 Dlaczego nie siadacie, nie rozmawiacie tak jak kiedyś? tylko ciągle gdzieś pędzicie nie wiadomo za  czym. Może szczęściem? Ale, przecież posiadacie piękny kwiat w postaci siebie nawzajem, o który również należy się troszczyć.  Czemu nie znajdziesz chwili, by tak po prostu zwyczajnie posiedzieć na przeciwko i popatrzeć w oczy, które są twoim lustrem, odbiciem? Kiedyś wychodziliście razem na spacery tak po prostu bez okazji. A teraz? Ty zganiasz wszystko na prace, on, jest zmęczony pracą. Czy o takie dzieło wam chodziło? Raczej nie. Kiedyś byliście nierozłączni, zawsze razem. A dziś? Niby razem, ale osobno. Każde z was w swoją stronę. Ty zajęta zdobywaniem  sukcesu, i byciem idealną  on zaś  wpada w sidła konsumpcjonizmu i pracuje, by mieć a nie być. Nawet nie zauważyliście, kiedy w waszym dziele zapanowała zima stulecia i wieczna szarość. Już nie potraficie rozmawiać bo rozmowy zamieniły  się w atak i krzyk. A kiedyś ? nie ważne było, którą godzinę wybiła wskazówka zegara, a waszym dialogom nie było końca.  Byliście na siebie uważni, słuchaliście siebie wzajemnie. A teraz wydaje się, , że już nie trzeba bo wszystko wiecie i w zasadzie nie macie tematów do rozmów.  Nieprawda. Cały czas możecie, musicie siebie się uczyć. To jest wasza wspólna nigdy niekończąca się lekcja.   Ważne, by pamiętać, że malarzami waszego, wspólnego obrazu jesteście zawsze nie tylko na początku. Miłość nie namaluje się sama, jeśli wy nie posiadacie solidnego płótna, pędzli, a w końcu kolorowych farb.  Cała tajemnica niby trudna, a jednak tak niepojętnie prosta. Wystarczy o siebie dbać, słuchać troszczyć. A dzieło zwane miłością nie skończy się nigdy, przenigdy…

Komentarze

Popularne posty