Klej na inność, a górska wędrówka
Wielu z
nas jest na różnych etapach swojego życia. Znajduje się w różnym położeniu. Czasami,
gdy wydaje nam się, że znacząco odbiegamy od normy to nasze braki chcemy wypełniać
na różne sposoby. Może to być na przykład związek. Kiedy nie akceptujesz i nie
lubisz siebie masz poczucie, że lekarstwem na to będzie miłość, drugi
człowiek. Wpadasz w dolinę, z której nie
ma wyjścia. Jedynym widocznym dla ciebie i rozsądnym rozwiązaniem jest miłość.
Kiedy masz za dużo wolnego czasu wszystko zrzucasz na brak drugiej osoby przy
twoim boku. Myślisz, że skoro już i tak
jesteś inny czyli wyjątkowy to musisz coś z tym zrobić. Koniecznie odwrócić od tego uwagę. Magnesem ma
być nowa miłość. To ona ma zapewne
podarować ci zastrzyk akceptacji i pozytywnej energii. Są jeszcze trzy sposoby na kamuflaż, nie do
końca skuteczne. Pierwszy to ten, kiedy chcesz pokazać wszystkim wokół jak bardzo
normalny jesteś i niczym nie odróżniasz się od reszty. Uwielbiasz
imprezowe życie. Kiedy wypijesz tyle samo co oni, albo i więcej, robisz to często
to myślisz, że jesteś kimś. Szczególnie w ich, ale i w swoim mniemaniu. Drugi to ten, kiedy bardzo chcesz poprawić
swoją formę. Skupiasz się na sześciopakach, masie, kondycji. Czasami za bardzo.
A wszystko po to, by ukryć, zatuszować swoją inność. Kolejny i zapewne nie
ostatni bo można, by wymieniać w nieskończoność to bezczelność i egoizm. Wydaje
ci się, że gdy taki będziesz na pewno ludzie nie skupią uwagi na twoich niedoskonałościach.
Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Jeszcze dwa razy mocniej wyciągasz je na
pierwszy plan. Wszystkie te sposoby zamiast
chować, pokazują jaśniej z czym masz problem. Żaden nie jest skuteczny ani prawdziwy. Bo nie pokazuje jakim człowiekiem jesteś naprawdę.
Do momentu, kiedy nie zaakceptujesz siebie nie oczekuj, aż zrobi to ktoś inny
za ciebie. Nie pomoże na to związek, alkohol czy przesadny sport. Nikt inny,
tylko ty możesz to zrobić.
To czy, jeździsz na ,,ukołowionym
krześle`` czy być może chodzisz przy pomocy
super sprzętu niczym bohater filmu nie jest warunkiem tego, jakim jesteś człowiekiem.
To jest tylko i wyłącznie dodatek do
twej osoby. Od ciebie zależy czy będzie on widoczny dla innych czy tez nie. Czasami wydaje nam się, że do pełni szczęścia brakuje
tylko jakiegoś pierwiastka. Być może miłości, przyjaźni, a może po prostu
akceptacji samych siebie? Dopóki nie zrobimy kroku w przód i nie polubimy
siebie, nie zbudujemy zdrowej relacji z drugim człowiekiem. Nie traktujmy miłości jak lekarstwa na
wszystko. Niczym antidotum na kompleksy, jako kamuflażu ale i recepty na
akceptacje. Miłość ma być dopełnieniem, umiejętnością
i wolnością. Niekończącym się filmem, w
którym odgrywasz siebie, nie kopie innych. Bo nie musisz nikogo udawać. Masz być
sobą, kochać i być kochanym. Nic więcej, a aż tyle. ,,Ukołowione krzesło`` lub sprzęt nie grają
pierwszych skrzypiec w relacji. Mogą zostać kompletnie nie zauważone, jeśli ty
sam nie zwracasz na to uwagi. Tylko po prostu żyjesz. Z pakietem lub bez koncentruj
się na tym, by żyć, a nie tylko być. Dopiero,
gdy przestaniesz tworzyć swój scenariusz przez pryzmat inności poczujesz się
wolny i szczęśliwy. A drzwi do świata
będą otwarte na ciebie. Zawsze, kiedy
pojawia się wątpliwość po co to wszystko, zatrzymaj i zastanów się jakie masz z
tego profity. Prosty przykład. Kiedy inni
muszą stać w poczekalni bo nigdzie już nie ma wolnego miejsca, ty siedzisz
sobie wygodnie bo krzesło masz zawsze przy sobie. W życiu trzeba skupiać się na pozytywnych
stronach, a gdy ich nie ma od razu to z uśmiechem na twarzy przekształcać je we
właśnie takie. Tylko tak zdobędziesz
swój własny szczyt.
Komentarze
Prześlij komentarz