Więzień samego siebie


                Kiedy w twojej głowie zaczyna się coś kłębić to znak, że się nie uwolnisz. Dosłownie w sekundę stajesz się więźniem własnych myśli i nic z tym nie zrobisz. Z jednej strony to bardzo dobrze bo to świadczy o tym, że masz uczucia, ale z drugiej są niczym sznur na szyi, który coraz bardziej się zaciska. Są one tak głębokie i prawdziwe, że często bolesne. I mimo, że na wiele rzeczy nie masz wpływu i sprawiasz wrażenie odciętej, zamkniętej to tak naprawdę jesteś krucha jak porcelana, a głębokie uczucie jakie by nie było przynosi rysę w zamian. I może wcześniej nie zdawałaś sobie z tego sprawy, ale właśnie tak jest. Nie chcesz powiedzieć tego głośno bo jeszcze by wyszło, że przyznajesz się do tego, że czujesz. Być może trochę wbrew sobie lub temu czemuś, czego teraz po prostu nie wyjaśnisz bo nie potrafisz.  A czujesz i to bardzo mocno bo  zaczęło to do ciebie docierać, aż do samego szpiku kości pozbawia cię pancerza. Przed tym nic cię nie uchroni, ani wyleczy. Tak samo jak przed samą sobą nie schowasz prawdy.  Nawet tej najbardziej błahej, ale jednak.  Sprawa jest prosta. Nie widziałaś bo nie chciałaś widzieć jednak w końcu samo zaczęło się wyjawiać w jaśniejszych barwach. Prawda ta sprawia, że lekko cię wgniotło w fotel niczym widz będący na dobrym filmie z dreszczykiem emocji w tle. To, że widzisz i czujesz wcale nie znaczy, że tak będzie, czy musi tak być bo niestety tak to nie działa. Mimo, że może to krzyk nawet twojej świadomości to nie za wiele zmienia.  Jednak to co jest bardziej niepokojące to, to , że  chcesz tego i być może za sprawą wyobraźni wierzysz w to.  Obraz stał się czystszy, wyraźniejszy.  Nie chcesz sobie na to pozwolić bo jeszcze zobaczysz lub uwierzysz za bardzo. A, przecież łatwo  wmówić jakiś fakt, który zwyczajnie jest blefem. Ale z drugiej strony nie wiesz tego. Skoro już lawina ruszyła i nie zatrzymasz jej w żaden sposób, trudno.  Widocznie tak ma być. Tylko dlaczego uwolniły się  pytania: Co by było gdyby? , Czy to byłaby litość? A tym bardziej dlaczego pojawiła się taka głęboka chęć obecności? Takiej szczerej i prawdziwej… Przecież dobrze wiesz, że to nie ma uzasadnienia bo pewnie się skończy jak zawsze czyli niczym.  A to wszystko przez to, że tam nie trzeba udawać bo wiadomo kto jest kim i nie ma opcji, że oszukasz bo za dobrze zna się prawdę.

                Okazuje się, że do twych drzwi puka najbardziej destrukcyjne uczucie czyli tęsknota.  Nie ma możliwości niczego udać i nawet już brak na to  chęci czy siły. Bo po co? Skoro właśnie taka jest prawda. Zadziwia cię jednak jego siła i autentyczność. Nie masz zamiaru zaprzeczać, jeśli już sama tą rację odnalazłaś. Wiadomo, że nic nie jest takie proste. I być może, a wręcz na pewno pozostaje ci niewiele. Ale mimo wszystko uświadamiasz sobie jak jest na serio…  W każdym bądź razie ta wiadomość spowodowała, że chwilowo twoja bateria się zatrzymała. A przede wszystkim  kompletnie zbiła z tropu.

Komentarze

Popularne posty