Po prostu czujesz. Co?
Co zrobić w momencie, kiedy świat dookoła Ciebie zwariował, a przynajmniej takie odnosisz wrażenie? Uciekać, wylogować się, schować-takie roją się pomysły. Są chwile, gdy czujesz się jak w potrzasku. O czym mowa? Pary. Miłość, uczucie, emocje razy dwa- duszą bardziej niż uczulenie na polne kwiaty. Stadami właściwie chodzą. Zalewają przestrzenie niczym nawałnica. Nagle i gwałtownie skutecznie odcinając drogę ucieczki. Nie ma mowy o kołach ratunkowych, okularach zasłaniających. I tak toniesz, bijesz się z czymś co nie Twoje, a tak blisko. Przytłaczają, uderzają wszystkimi możliwymi technikami. Wkurzają, sprawdzają cierpliwość. A, kiedy ta się kończy- świat jest zdziwiony Twoim wybuchem. Czemu, przecież to normalne? Patrz na nasze szczęście.
Tylko, że Ty nie masz najmniejszej ochoty tego rozumieć, chwalić, patrzeć, czy szczerze się cieszyć. Bo w danym momencie nie potrafisz. Bo zaciska Ci serce z braku, który czasami po prostu niebywale ciąży. Najbardziej, kiedy siedzisz niczym w kinie i masz wrażenie, że ktoś pominął Twoją rolę w filmie pt. ,,Tu i teraz. Ludzie w pary``
Jak długo można wytrzymać kontakt z uczuciowym alergenem ? Niewiele. Zwłaszcza, jeśli poziom Twojego deficytu wynosi 120 procent. Koniec końców pękasz, a właściwie tłucze się serce na mikro kawałki. Nie masz siły się podnieść. Każdą próbę odrodzenia prędzej czy później niszczą szczęśliwi dwoje.
Dość masz tekstów o tym, jak to na Ciebie też przyjdzie pora, znajdzie się ktoś. Bo zwykle te osoby są w zupełnie innym emocjonalnym położeniu. Mianowicie parą. Podczas, gdy Ty nadal jesteś samotną wyspą. Oczywiście, że przede wszystkim masz siebie. Jesteś ze sobą, i to piękne. Jednak chcesz odpłynąć z wyspy, by móc utopić się w radości. Zagrać nareszcie na dwa. Jak cała reszta wokół. Przestać oglądać szczęście innych, a zacząć tworzyć własne. Wasze. Wspólne. Ile można być solo, kiedy inni są duetem? Duszą, męczą, osaczają. Masz czasami wrażenie, że nie ma czym oddychać. Normalnego powietrza w zasadzie brak bo wszędzie płynie jakieś uczucie. Nie ma dokąd uciec. Chyba, że w pracę, pasję. Byle jak najdalej od par. Jednak prawda jest taka, że co byś nie robił i tak będzie czasem boleć. Rozdzierać, kłuć, uwierać. Niektórzy mogą nie zrozumieć Twojego stanu. Trudno, by móc to pojąć- trzeba, by było stanąć z lawiną par oko w oko, zwłaszcza gdy jesteś samotnym szczytem.
Jeśli masz wrażenie, że za moment ludzie z uczuciami na serca dwa wyskoczą z lodówki- NIE zwariowałeś. Wszystko z Tobą w porządku. Po prostu czujesz człowieka brak. A, to boli często bardziej niż cokolwiek innego. Nie zacinaj się. Pozwól sobie to czuć. Jesteś duszą. Strasznie niektóre rzeczy potrafią zaboleć, lecz prędzej czy później ta kolejna fala minie, a Ty pewnego dnia stworzysz dobrą bo dobraną parę z kimś Twoim...
Jakby to naiwnie nie brzmiało- po prostu ufaj, że tak właśnie będzie.
Komentarze
Prześlij komentarz