Walka z szarą codziennością vs. wewnętrzne demony
Są takie dni, kiedy jedyne o czym marzysz to schowanie się przed światem. Najlepiej, pod kocem w towarzystwie dużej ilości cukru i herbaty. Myśli przybierają postać naboju, co trafia prosto w serce. Chcesz uciec, ale nie masz dokąd. Zawsze Cię znajdą niczym zły policjant. W lustrze i w nocy. Tajemnicze demony nieustająco walczą o Twoją uwagę. Najczęściej wygrywa ten największy i dobrze znany. Rozkłada namiot, rozpala ognisko i zmusza do rozmowy. Raczej do wysłuchania monologu. Monolog nie ma końca. Wygłasza Twoje Wady i lęki. Stoi za plecami, ciągnie w dół. Zagląda w oczy, miesza w sercu. Złe myśli bombardują spokój, burzą wewnętrzną równowagę. Kiedy nie wiesz co powiedzieć, napisać to znaczy, że demon wygrał. Mętlik zjada myśl po myśli, rani serce, które potem gęsto krwawi.
Poczucie samotności, choć lubiane i znane
czasem za bardzo przytłacza. Zmęczony ciągłą walką, która odbywa się na
wewnętrznej arenie padasz po raz kolejny. Nie masz sił, rękawice podarte, o
wstaniu z deski możesz pomarzyć. Jest po
prostu źle, beznadziejnie. Zimno, szaro i ponuro. Kompas zgubił współrzędne.
Stoisz w miejscu, bez ruchu. Wściekłość mocno ściska się w sercu, podnosząc ciśnienie.
Po hałasie w Twoim środku następuje cisza. Cisza, która sprawia ból. Chcesz
uciec od siebie, ale przecież nikt nie wybudował wyjścia ewakuacyjnego.
Gdy
ciągle walczysz sam ze sobą, z demonami w głowie niezbędny jest ktoś, kto
będzie wsparciem. Kto zrozumie i będzie obok. Jeśli masz wrażenie, że dookoła takich
osób jest coraz mniej- nie zadręczaj się tym. Kiedy przestaniesz gonić za
zainteresowaniem, uwagą innych, wtedy naprawdę okazuję się kto pobiegnie za
Tobą. Ci właściwi zostaną, reszta odejdzie. Trudno, widocznie tak miało być. Przyjaciele jak Anioły. Nie wszyscy nimi są.
Komentarze
Prześlij komentarz